Choć inflacja w poprzednich miesiącach wyraźnie wyhamowała, to jednak już dziś, tj. w czerwcu 2024 roku wiemy, że bardzo szybko - bo od 1 lipca - nastąpi wzrost cen. Będzie on powszechny i dotknie nie tylko branży spożywczej ale przede wszystkim energetycznej. Polacy muszą szykować zaskórniaki, gdyż wysokie koszty odbiją się mocno na ich kieszeniach.
Z tego artykułu dowiesz się:
Spis treści
Według raportu „Indeks cen w sklepach detalicznych”, opublikowanego przez UCE Research i Uniwersytety WSB Merito ceny produktów dostępnych w sklepach przestały spadać, a już wkrótce wzrosną. Dotyczy do grupy kilkunastu artykułów. Oto, jak ukształtują się podwyżki:
Oprócz tego zdrożeją - choć w mniejszym stopniu - takie produkty jak: wędliny, ryby, owoce, herbaty, kawy, napoje alkoholowe, pieluchy, chusteczki dla dzieci, mydła, żele pod prysznic, szampony do włosów, kosmetyki, podpaski i inne środki higieny osobistej.
Dużo zależy od tego, jakie jest źródło energii oraz tak naprawdę jakie będzie konkretne zużycie. Inaczej też należy liczyć rachunki dla prywatnego gospodarstwa domowego (domu lub mieszkania), a inaczej dla firmy czy instytucji. Biorąc pod uwagę nowe stawki, które będą obowiązywały od 1 lipca do 31 grudnia 2024 roku ceny gazu mogą wzrosnąć od 15 do 50 proc. natomiast ceny prądu od 29 do nawet 70 proc.
Sytuacji w tym właśnie resorcie przemysłu, jakim jest energetyka nie poprawia fakt, że ograniczana jest także dostępność węgla opałowego, co będzie miało swoje przykre, społeczne skutki.
Nowe przepisy, wedle których wzrosną znacznie ceny m.in. gazu i energii elektrycznej przyczynią się do kolejnych podwyżek cen żywności i artykułów chemicznych tudzież higienicznych, dostępnych na co dzień w naszych sklepach. Jak wiadomo zarówno produkcja tych towarów, jak i ich dystrybucja oraz przechowywanie wymaga sporych nakładów energetycznych (paliwo do samochodów transporotowych, prąd dla chłodziarek, lodówek oraz oświetlenia sklepowego, itd.). To wszystko trzeba opłacić, więc jak najbardziej powoduje to wzrost cen w sklepach, zwłaszcza, że dodatkowo wzrosną wynagrodzenia.
O ile Rada Polityki Pieniężnej nie podwyższy stóp procentowych (w ostatnim czasie spekulowano wręcz o ich obniżeniu), to kredytobiorcy nie muszą się obawiać, że ich kredyty zdrożeją. Bez zmiany stóp nie będzie także podwyżek rat kredytów hipotecznych i gotówkowych. Pod tym kątem nie należy się obawiać większego obciążenia dla domowego budżetu.
Dodano: