Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że deweloperzy w chwili obecnej czują się niepewnie na rynku. Spowodowało to spadek liczby mieszkań dostępnych w 2024 r. - a w obliczu braku perspektyw na uporządkowanie chaosu, wkrótce może dojść do jeszcze większej obniżki podaży. Dane mówiące o tym zjawisku opublikował zarówno Główny Urząd Statystyczny jak i Narodowy Bank Polski.
Z tego artykułu dowiesz się:
Spis treści
Jak podał GUS od stycznia do maja 2024 roku sprzedano w Polsce o 15,9 proc. mniej mieszkań niż w analogicznym okresie w roku poprzednim. Nie sposób nie wiązać tego z mniejszym zainteresowaniem kredytami hipotecznymi. Klienci, którzy koniecznie chcieliby kupić teraz mieszkanie są zmuszeni do wnioskowania o zobowiązanie na komercyjnych warunkach, a więc nie mogą liczyć na niższe raty. To z kolei sprawia, że ich budżet domowy byłby zbytnio obciążony.
Nie sposób nie zauważyć, że spadek liczby mieszkań nastąpił już w 2023 r. i to pomimo tego, że działał wtedy program Bezpieczny kredyt 2 proc. i ludzie chętnie z niego korzystali. Dane - tym razem opublikowane przez NBP - pokazały, że od października do grudnia 2023 r. sprzedano o ok. 18% mniej mieszkań niż w takim samym czasie w roku poprzednim.
Nie da się ukryć, że mniejsza budowa mieszkań spowoduje kolejny wzrost cen na rynku nieruchomości. Wobec niższej podaży przy zachowaniu mniej więcej takiego samego popytu deweloperzy będą inkasować spore kwoty za nowe mieszkania.
Omawiając zjawisko spadku liczby mieszkań na rynku nie sposób nie odnieść się do wydarzeń politycznych. Rząd zamierzał bowiem w 2024 roku wprowadzić program Mieszkanie na start. Mija kolejny miesiąc, a wśród koalicjantów nie widać porozumienia co do tego, czy w ogóle dopłaty do kredytów hipotecznych będą miały miejsce. To naturalnie wprowadziło chaos - deweloperzy na początku liczyli, że dzięki rządowemu projektowi zyskają więcej klientów. Jednak z powodu braku dopłat postanowili, że zbudują mniej.
Dodano: