Choć polska żywność wciąż cieszy się dużym uznaniem, to finansowa kondycja sektora rolno-spożywczego budzi coraz więcej obaw. Łączne zadłużenie branży sięga już 760,6 mln zł, a największe problemy z terminowym regulowaniem należności mają przetwórcy i dystrybutorzy. Aż co trzeci producent żywności i napojów jest oceniany jako płatnik przeciętny lub słaby. Na tle całego sektora zdecydowanie wyróżnia się rolnictwo – mimo zadłużenia, aż 99 proc. rolników ma najwyższy poziom wiarygodności płatniczej – wynika z danych Krajowego Rejestru Długów. Jednak i ta sytuacja może wkrótce ulec pogorszeniu, m.in. z powodu możliwego ograniczenia funduszy unijnych oraz nowych umów handlowych.
Według prognoz ekspertów PMR Market Experts, polski rynek spożywczy będzie rósł średnio o 5 proc. rocznie do 2029 roku. Mimo pozytywnych prognoz, coraz więcej firm z kluczowych segmentów rynku boryka się z problemami finansowymi. Z danych KRD wynika, że ponad 13,2 tys. przedsiębiorstw z sektora rolno-spożywczego ma niespłacone zobowiązania – przeciętne zadłużenie jednego dłużnika wynosi 57,6 tys. zł.
Firmy z branży spożywczej są winne 475 mln zł instytucjom finansowym i ubezpieczeniowym – w tym firmom windykacyjnym, bankom, leasingodawcom czy towarzystwom ubezpieczeniowym. Kolejne 107,7 mln zł to dług wobec sektora handlu, a blisko 45,5 mln zł należą się dostawcom energii elektrycznej.
Mazowieckie przoduje pod względem wysokości długów – 2,7 tys. firm z tego województwa zalega z płatnościami na łączną kwotę 173,1 mln zł. Na kolejnych miejscach znajdują się Wielkopolska (111,2 mln zł) oraz województwo łódzkie (50,7 mln zł). Najmniejsze problemy mają przedsiębiorcy z Opolszczyzny, gdzie 256 firm zadłużyło się na 13,4 mln zł. Niewielkie zaległości mają też firmy z Podkarpacia i województwa świętokrzyskiego.
Gdyby sektor był w stanie odzyskać własne należności – m.in. 77,5 mln zł od handlu, 47 mln zł od rolników i 18,8 mln zł od przetwórców – zadłużenie mogłoby spaść nawet o 215,7 mln zł. Dodatkowe zobowiązania wobec sektora rolno-spożywczego mają też firmy gastronomiczne (30,4 mln zł), transportowe i magazynowe (7 mln zł) oraz budowlane (6 mln zł).
Zadłużenie to tylko jedna strona problemu – jeszcze bardziej niepokojące są spadające wskaźniki wiarygodności płatniczej. Już co dziesiąty producent żywności i napojów określany jest jako nierzetelny płatnik. Coraz więcej firm traci wysokie oceny scoringowe, a przybywa tych z przeciętną lub niską oceną. Oznacza to, że niemal 30 proc. firm w sektorze spożywczym może być źródłem zatorów płatniczych – co rodzi potrzebę wprowadzenia dodatkowych metod zabezpieczania płatności.
Jak zauważa Adam Łącki, prezes KRD, przetwórcy i dystrybutorzy muszą mierzyć się ze wzrostem kosztów energii, presją cenową ze strony sieci handlowych oraz niepewnością konsumencką. Opóźnienia w płatnościach mogą przesądzić o utrzymaniu się firmy na rynku.
Rosnące trudności z zachowaniem płynności potwierdzają też dane firm finansowych. Jak informuje Emanuel Nowak z NFG, od początku roku liczba klientów z sektora spożywczego ubiegających się o finansowanie podwoiła się. Jednocześnie średnia wartość pojedynczego finansowania spadła o 28 proc. – z 9,2 tys. zł do 6,6 tys. zł. Firmy coraz częściej finansują mniejsze transakcje i ostrożniej zarządzają środkami.
Największym zainteresowaniem cieszą się elastyczne produkty, takie jak eGotówka czy faktoring cichy. Szczególnie małe sklepy, lokalni przetwórcy i hurtownie wykorzystują je, by przetrwać sezonowe wahania cen i popytu.
Na tle całego sektora wyróżnia się rolnictwo. Aż 99,2 proc. gospodarstw rolnych cieszy się najwyższą oceną wiarygodności płatniczej. Jeszcze rok temu odsetek ten wynosił 96 proc. To efekt korzystania z funduszy unijnych, ograniczonej potrzeby zadłużania się oraz relatywnie krótkich i lokalnych łańcuchów dostaw.
Jak zaznacza Emanuel Nowak, rolnicy najczęściej korzystają z własnych środków, a jeśli sięgają po finansowanie zewnętrzne, są to głównie krótkoterminowe kredyty.
Mimo obecnej stabilności, sektor rolny może wkrótce stanąć przed poważnym wyzwaniem. Nowa Wspólna Polityka Rolna, która wejdzie w życie po 2027 roku, budzi obawy rolników – szczególnie w kontekście możliwych cięć budżetowych oraz dodatkowych wymogów biurokratycznych.
Nie bez znaczenia są też negocjacje handlowe z Ukrainą i krajami Ameryki Południowej. Produkcja rolna z tych państw może zalać europejski rynek towarami tańszymi, lecz powstającymi w warunkach mniej rygorystycznych niż te obowiązujące w UE. Dla polskich rolników oznacza to konieczność konkurowania z produktami, których koszt wytworzenia jest znacznie niższy – co może poważnie zachwiać ich dotychczasową stabilnością.
Źródło: https://krd.pl/
Zaktualizowano:
Dodano: