Niecodzienna sytuacja z jaką chyba do tej pory nie mieliśmy okazji się spotkać.
Dzisiaj prywatne media podjęły protest w solidarnej akcji „Media bez wyboru”.
Każdy kto włączył dzisiaj telewizor, mógł zobaczyć co najwyżej komunikat stacji informujący o udziale w proteście. Widzowie telewizji komercyjnych, nie zobaczą dzisiaj programów poszczególnych stacji.
Do akcji przyłączyły się również niektóre portale i dzienniki.
Cała sprawa oparła się o pojawienie się w wykazie prac legislacyjnych rządu projektu ustawy, która w konsekwencji będzie wprowadzała składkę z tytułu reklamy internetowej i reklamy standardowej.
Konkretnie chodzi o to, że połowa składek od reklam miałaby trafiać do NFZ w ramach projektu ustawy o dodatkowych przychodach Narodowego Funduszu Zdrowia, Narodowego Funduszu Ochrony Zabytków oraz utworzeniu Funduszu Wsparcia Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Obszarze Mediów.
Media skierowały list otwarty do rządu. W liście tym media tłumaczą, że nie zgadzają się z zapowiadanym nowym obciążeniem mediów i uważają, że nie jest to składka tylko haracz, który ostatecznie będzie uderzać w polskiego widza, słuchacza, czytelnika i internautę.
Rok 2021 niesie oprócz nadziei na poprawę sytuacji w gospodarce - po trudnym poprzedniku 2020 - również wnioski z działalności kredytowej banków i instytucji finansowych ubiegłego roku.
Dla instytucji finansowych, twarde dane obrazujące jak nowa rzeczywistość pandemiczna przełożyła się na rynek kredytowy w Polsce, mogą przypominać krajobraz po bitwie. Jednocześnie można mieć nadzieję, że kurz powoli opada, a w oddali wyłania się szansa na stopniowy wzrost i odbudowę wyników.
Jak wynika z danych zaprezentowanych w raporcie Biura Informacji Kredytowej za rok 2020, największym powodzeniem cieszyły się kredyty ratalne.
Największe spadki odnotowano w sprzedaży kredytów gotówkowych (spadek o ok 30% w stosunku do 2019) i produktów pozabankowych.
W przypadku przysłowiowych „pozabankówek” instytucje finansowe mierzą się z dodatkowym problemem jakim jest znaczący wzrost źle spłacanych pożyczek czyli takich, gdzie opóźnienia w spłacie raty wynoszą ponad 90 dni (wzrost o ok 9% do roku 2019).
Poprzedni rok można powiedzieć, że jest podzielony na cztery części jeżeli chodzi o funkcjonowanie instytucji finansowych.
Pierwsze dwa miesiące były względnie normalne, kolejne dwa miesiące to drastyczny spadek wniosków i umów kredytowych. Z kolei następne cztery, pięć miesięcy to słaba, ale jednak tendencja wzrostowa, po czym ostatnie dwa miesiące roku to znowu częściowy lockdown i przełożenie na spadek wyników kredytowych w bankach i instytucjach finansowych.
Co przyniesie rok 2021? Wiele osób dziś zadaje sobie to pytanie.
W przypadku popytu i podaży produktów kredytowych, istotne znaczenie będzie miała sytuacja gospodarcza, która z kolei uzależniona jest w dalszym ciągu od przebiegu pandemii koronawirusa.
Nie wiadomo czy i w jakiej skali zmierzymy się z trzecią falą koronawirusa, jak będą wyglądały obostrzenia na przestrzeni najbliższych miesięcy.
W aspekcie samych banków dodatkowo dochodzi problem rozstrzygnięć frankowych i sprawa ugód oraz ich przełożenia na płynność finansową banków.
Wydaje się, że instytucje finansowe wraz z nowym rokiem zmuszone są do spojrzenia przez pryzmat zupełnie nowych realiów i przygotowanie swoich działań właśnie pod tym kątem. (źródło: BIK)
Zgodnie z informacją NBP w styczniu rezerwy walutowe były wyższe niż w grudniu ubiegłego roku, ale i wyższe niż przed rokiem.
Wzrost rezerw według analityków nie jest typowym zachowaniem, bardziej typowym byłaby korekta.
Wskaźniki jakie są obserwowane przez międzynarodowych inwestorów, poprawiły się i są określane jako „ostrzegające przed ryzykiem walutowym”.
Dobry poziom tych wskaźników oznacza dla nas małe ryzyko wystąpienia dużej utraty wartości przez złotego.
Prognoza stanu rezerw walutowych na koniec roku 2021 zakłada poziom wyższy niż w końcówce 2020 o 8,4%. (źródło: KIG)
Zaktualizowano:
Dodano: