Wraz z początkiem października, każdego roku w polskich domach i mieszkaniach rozpoczyna się sezon grzewczy. Zazwyczaj kończy się on w kwietniu. Jakkolwiek, w zależności od temperatury, możliwe jest przesunięcie zarówno terminu początkowego na wrzesień, jak i krańcowego na końcówkę maja. Jak łatwo policzyć oznacza to od 7 do 9 miesięcy zużywania różnego rodzaju paliw cieplnych. Taka energia słono kosztuje. Już w 2022 r. oraz 2023 r. ceny urosły do zatrważających rozmiarów. Co nas czeka w obecnym sezonie 2023/2024, kiedy już grzejemy od dłuższego czasu? Czy rachunek, który przyjdzie za ciepło zwali nas z nóg? Odpowiadamy!
Z tego artykułu dowiesz się:
Spis treści
Jeszcze w listopadzie 2023 r. Polacy drżeli na myśl o tym, co ich czeka w 2024 r. - zwłaszcza jeśli chodzi o koszty energii cieplnej. Bardzo duża w ostatnich latach inflacja oraz pogłębiający się światowy kryzys energetyczny spowodowały, że nie tylko w naszym kraju pojawił się problem z cenami. Rząd postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i zamroził ceny energii na sezon grzewczy 2022/2023. Minęła jesień, zima i pół wiosny, a Polacy rzeczywiście odetchnęli. Jednakże znów zaczęli się martwić, kiedy powróciła jesień. Czy słusznie?
Dziś już wiemy - a konkretniej od 7 grudnia - że ceny energii zostaną zamrożone do czerwca 2024 roku na podstawie art. 4 Ustawy o zmianie ustaw w celu wsparcia odbiorców energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła. Przedsiębiorstwa, które dostarczają energię otrzymają od rządu wyrównanie za okres dostawczy od 1 stycznie do 30 czerwca 2024 roku.
Nie ma nowości, jeżeli chodzi o podmioty objęte ustawową ochroną. Wciąż zaliczamy do nich:
Jeśli więc znajdujesz się w którejś z ww. grup, możesz liczyć na ochronę.
Wszystko zależy od tego, jak duże jest ogrzewana nieruchomość, w jakim standardzie została wybudowana, czy jest ocieplana od zewnątrz, a jeśli tak, to w jaki sposób, ile osób użytkuje daną powierzchnię, co jest źródłem ogrzewania, co jest paliwem grzewczym. Tak naprawdę sprawa jest indywidualna. Jeżeli weźmiemy przeciętną rodzinę 4-osobową mieszkającą w swoim lokum, to cena za ogrzewanie elektryczne wzrosłaby o 160-170%, gazowe o 30-40%, a pompą ciepła o 130%.
Teoretycznie rząd może znowu zamrozić ceny energii. Trudno przewidzieć jaką decyzję podejmie za niecały rok rządząca koalicja. Należy pamiętać, że ochrona konsumentów oznacza zwiększenie wydatków budżetowych. Poza tym jest to działanie doraźne, które nie sprawdzi się na dłuższą metę. Ważne jest zatem, żeby inwestować w alternatywne i odnawialne źródła energii, takie jak biomasa, geotermia czy fotowoltaika oraz energię atomową.
Dodano: