Wzrost inflacji to zjawisko, które bardzo boleśnie odbiło się na naszych portfelach zarówno w 2021, 2022 jak i 2023 roku. Wciąż doświadczamy tego, że dosłownie wszystko - od podstawowych artykułów żywnościowych do dóbr luksusowych, od najprostszych usług po egzotyczne fanaberie - przybiera na cenie. To, że w lutym inflacja wyniosła 18,4%, a obecnie jest to 6,5% wcale nie oznacza, że zrobiło nam się taniej. Wręcz odwrotnie - jest coraz drożej, tylko tempo wzrostu cen nieco wyhamowało. Nic więc dziwnego, że każdy konsument z nadzieją wypatruje spadku inflacji w listopadzie i grudniu. Nawet, jeśli takowy nastąpi, to całkiem możliwe, że już a parę miesięcy tempo wzrostu cen przyśpieszy. A wówczas ta radość będzie przedwczesna.
Z tego artykułu dowiesz się:
Spis treści
Główny Urząd Statystyczny regularnie podaje do publicznej wiadomości dane na temat tego, jak zmienił się wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych - czyli potocznie: inflacja - w stosunku miesiąc do miesiąca. W październiku 2023 roku inflacja wyniosła 6,5%. Jest to kolejny spadek, po poprzednich, które w ciągu ostatniego pół roku wyglądały następująco:
Jak więc widać gołym inflacja spadła w stosunku wrzesień-październik o 1,7%. Patrząc w szerszej perspektywie: od maja jest to zmiana o 6,5%.
Tak jak wspomnieliśmy - nie oznacza to, że ceny spadają, tylko, że nadal rosną. Mało tego - nawet jeśli trend się utrzyma, to i tak za produkty i usługi będziemy płacić coraz więcej. Załóżmy, że inflacja w listopadzie wyniesie 5%, w grudniu 4%, a w styczniu 3,5%. To nadal oznacza coraz droższe koszty życia na różnych obszarach. Ale powyższe założenie jest optymistyczne, zwarzywszy zwłaszcza perspektywę powrotu wzrostu inflacyjnego w 2024 roku.
Narodowy Bank Polski opublikował projekcję na temat inflacji na najbliższe lata. Według tego dokumentu możemy spodziewać się, że dynamika wzrostu cen wyniesie w 2024 r. 3,2-6,2%, natomiast w 2025 r. 2,2-5,3%. Według NBP prawdopodobieństwo, że w ww. latach inflacja będzie się utrzymywać w tych przedziałach wartości, wynosi 50%. Gdyby projekcja okazała się zgodna z nadchodzącą rzeczywistością, to wzrost cen byłby znacznie niższy niż w 2023 r., natomiast cel inflacyjny wynoszący 2,5% zostałby osiągnięty dopiero w 2025 roku.
W tym miejscu warto też odnotować, że według omawianej projekcji banku centralnego wzrost PKB w Polsce w 2023 roku wyniósł zaledwie 0,3%. Oznacza to niemal stagnację polskiej gospodarki. Na 2024 roku przewidywania NBP są bardziej optymistyczne - wg nich wzrost PKB wyniesie 2,9%.
Kryzys gospodarczy, który najpoważniej objawił się w 2022 roku wywołał długofalowe skutki. Jak widzimy tempo wzrostu PKB jest obecnie na niemalże zerowym poziomie, co jest wynikiem, którego nie można ocenić inaczej jak po prostu: kiepski. Ale to nie jedyne, co da się zaobserwować. Kryzys dosięgnął także gałąź energetyczną. Ceny energii mają ogromny wpływ na wzrost kosztów we wszystkich dziedzin życia. W związku z tym, że od stycznia 2024 roku należy spodziewać się ogromnych podwyżek za energię, inflacja może przez to poszybować w górę i wiosną przekroczyć 5%.
Czego więc powinien spodziewać się polski konsument? Spadku inflacji, jak mówi projekcja NBP, czy większej dynamiki wzrostu cen? Trzeba zwrócić uwagę na bardzo ważny aspekt związany z omawianym przez nas dokumentem banku centralnego. Otóż projekcja wyraża przewidywany wzrost cen i usług z prawdopodobieństwem wynoszącym 50%. Można by powiedzieć potocznie: na dwoje babka wróżyła. Jak będzie za rok - dopiero wszyscy się przekonamy, inflacja może spaść, może wzrosnąć, a może zachować się całkowicie inaczej niż przewidują eksperci, a nawet sami członkowie Rady Polityki Pieniężnej.
Inflacja powiązana jest ze stopami procentowymi, a stopy procentowe z kosztami kredytów. Niskie stopy w 2021 roku zachęcały do zaciągania zobowiązań. Potem NBP w obliczu gwałtownego wzrostu cen podwyższył stopy, w związku z czym niejeden kredytobiorca musiał płacić raty wyższe nawet o 100% od tego, co płacił przed podwyżką. Obecnie stopa procentowa wynosi 5,75%. Jeśli projekcja NBP się potwierdzi, to istnieje prawdopodobieństwo, że stopy pozostaną niezmienione przez cały 2024 rok, co nie spowoduje ani obniżek ani wzrostu rat.
Co jednak, jeśli inflacja rzeczywiście urośnie w 2024 roku? Otóż jeśli to będą okolice 5-7% to NBP nie powinien podwyższać stóp. Gdyby jednak z jakiegoś powodu inflacja urosła do wartości dwucyfrowej, to wówczas zarówno posiadacze kredytu hipotecznego jak i gotówkowego prawdopodobnie zapłacą więcej. Natomiast bardzo trudno jest mówić o jakichkolwiek obniżkach kosztów kredytowych w najbliższej przyszłości.
Dodano: