Jaki może być kolejny problem polskich banków i kredytobiorców?

Opublikowano: 02 Lut 2022 Agnieszka Kłak 10 min. czytania

Kategoria: Poradnik Kredytowy

Czy niekorzystne zdarzenia z rynku finansowego, które miały miejsce w przeszłości, odpowiednio wyposażyły nas w narzędzia zapobiegawcze? Czy odrobiliśmy lekcje? Czy po problemach z kredytami frankowymi, na rynku kredytów i pożyczek złotówkowych mogą w przyszłości wystąpić inne niekorzystne zdarzenia? Pokusimy się o odpowiedź na pytanie: na ile takie zagrożenie jest realne, a jeśli już nastąpi to jaka może być jego skala?

Z tego artykułu dowiesz się:

Jaki może być kolejny problem polskich banków i kredytobiorców?

Problemy, jakie dotknęły frankowiczów 

Ostatnimi laty jednym z najgłośniejszych problemów sektora bankowego był ten występujący w sprawach frankowych, czyli dotyczący osób, które zawarły umowy kredytu hipotecznego we frankach szwajcarskich. Dotyczyło to produktów finansowych w walucie obcej, zarówno kredytów indeksowanych, jak również problem związany jest z kredytami denominowanymi. W wyniku zmiany kursu franka szwajcarskiego, kredytobiorcy mogli znaleźć się w trudnej sytuacji.

Kiedy frank umacniał się względem złotówki, miesięczna rata rosła. Mimo wieloletniej spłaty kredytu, dług nie maleje. Wyjściem z sytuacji nie jest też sprzedaż nieruchomości, bo w niektórych przypadkach nawet pomimo wzrostu cen nieruchomości środki uzyskane z jej sprzedaży nie pokryłyby zobowiązania z tytułu kredytu.

Kolejnym aspektem w sprawach frankowych jest stosowanie klauzul niedozwolonych, a w szczególności klauzul indeksacyjnych, które w znacznym stopniu podwyższały koszt spłaty zaciągniętego kredytu walutowego. Zdecydowana większość banków boryka się teraz z falą pozwów, które zalały sądy pierwszej instancji i są kontynuowane w kolejnych instancjach. Również sąd najwyższy zajmuje się orzecznictwem w sprawie dotyczącej kredytów w waluty obcej.

Problemy, jakie mogą wystąpić w przyszłości 

Zanim powiemy o problemach, które mogą wystąpić w przyszłości, zobaczmy, jak wyglądała aktualna sytuacja na rynku kredytowym. W 2020 roku, na skutek wybuchu pandemii, nastąpił gwałtowany spadek zainteresowań kredytami. Równocześnie Rada Polityki Pieniężnej obniżyła stopy procentowe. Stopy procentowe korelujące z maksymalnym oprocentowaniem kredytu znalazły się na historycznie niskim poziomie, co na rynku bankowym przełożyło się na bardzo tanie kredyty. Krótko potem pojawiły się obawy ekspertów rynku, że skoro dziś Kowalski bierze kredyt ze zmiennym oprocentowaniem przy bardzo niskich wskaźnikach to w przyszłości spłata kredytu z wyższą ratą może być obciążeniem w jego gospodarstwie domowym. Niskie stopy procentowe mogły budzić duże zainteresowanie wśród klientów, którzy na przykład decydowali się na zakup mieszkania droższego niż pierwotnie zakładali. Uzyskanie takiego kredytu było wówczas dla nich bardzo łatwe, ale być taki kredytobiorca nie przewidział konsekwencji podwyższenia stóp procentowych w przyszłości.

Należy również wspomnieć, że sektor bankowy nadal mierzy się z wyrokiem wydanym przez trybunał sprawiedliwości unii europejskiej w zakresie zwrotów prowizji. Wyrok TSUE będący niemałym zaskoczeniem dla sektora bankowego sprawił, że kalkulacja przychodów z tytułu dzielonych kredytów musiała ulec zmianie. Również część sektora bankowego zareagowała na ten wyrok tsue zmieniając tabele opłat i prowizji.

Jaka przyszłość czeka stopy procentowe?

Głos w sprawie zmian na rynku kredytowym zabrały między innymi państwowe instytucje finansowe. 8 marca 2021 roku w radiu TOK FM przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego, Jacek Jastrzębski, mówił o ryzyku wzrostu stóp procentowych. Przewodniczący podkreślił, że w Polsce dominuje model kredytu hipotecznego ze zmiennym oprocentowaniem, co oznacza, że w przypadku wzrostu stóp procentowych klienci będą ponosić większe koszty kredytowe. Ponadto zauważył, że zmiany, które wprowadzi program Polskiego Ładu mogą poskutkować tym, że zwiększy się popyt na kredyty hipoteczne.

Z kolei 11 czerwca 2021 roku miała miejsce konferencja prasowa prezesa NBP Adama Glapińskiego. Prezes oznajmił, że jeszcze nie czas zmieniać stopy procentowe. Powiedział, że jak dotąd rosnąca inflacja, zjawisko, które powinno przemawiać za podniesieniem stóp procentowych, osiągnęła jak na razie swój szczyt, to przypuszcza, że w roku 2022 spadnie. Stwierdził, że pomimo danych o wzroście gospodarczym nie nastąpi nawet symboliczna podwyżka stóp. Swoje stanowisko podkreślił także w wywiadzie dla PAP z dnia 6 września 2021r. Również stanowisko Rady Polityki Pieniężnej jest zgodne ze słowami Prezesa NBP.

Kolejne miesiące 2021 pokazały, że inflacja rosła w bardzo szybkim tempie i konieczne były działania Narodowego Banku Polskiego. Od końca 2021 roku, a konkretniej w listopadzie i grudniu, zapoczątkowana została seria podwyżek stóp procentowych. W opinii ekonomistów ten trend będzie kontynuowany do wiosny 2022 roku. 

Czy kredytobiorcy mają się czego bać?

Słowa prezesa NBP oraz komunikaty RPP brzmią uspokajająco, jednak zapoczątkowany trend podwyżek może nie być taki łagodny w przebiegu dla obecnych i przyszłych kredytobiorców. 

Jednakże, jak już zauważyliśmy rosnąca inflacja oraz ożywienie gospodarcze są dość mocnymi argumentami za podniesieniem tych stóp. Oczywiście, większe stopy równają się większym kosztom kredytu i mniejszej zdolności kredytowej przyszłych kredytobiorców, co już niejednokrotnie podkreślaliśmy. Ale, można powiedzieć, że póki co stopy te plasują się na niskim poziomie. Zakładając, że nie nastąpi ich drastyczny wzrost, można przewidywać, że ich możliwe podwyższenie do pewnego poziomu nie narazi kredytobiorców na taki wzrost kosztów kredytów, by nie byli oni w stanie spłacać rat kredytowych.


Protest kredytobiorców - czy to możliwe?

W przypadku wzrostu kosztów kredytów może dojść do zjawiska, gdzie klienci będą protestować przeciw takiemu stanowi rzeczy. I o ile te racje są zrozumiałe, bo chyba nikomu nie spodobałoby się to, że musi płacić więcej niż początkowo się umawiał, o tyle takie oburzenie wynika z niewłaściwego rozumienia pewnych mechanizmów ekonomicznych.

Faktem jest, że to nie banki odpowiadały w przeszłości za zmianę kursu franka szwajcarskiego, choć jak wiemy nie były zupełnie bez winy w całym procesie oferowania kredytów frankowych. Nie należy też zapominać, że banki działają na zmieniającym się rynku. Uzależnione są od krajowych i światowych zdarzeń gospodarczych, finansowych i społecznych, na które czasami nie mają bezpośredniego wpływu. I czasami to właśnie czynniki zewnętrzne potrafią niespodziewanie wykreować nam rzeczywistość, która nie zawsze nam się podoba.

Jak widać, bardzo trudno jest przewidzieć przyszłość w kontekście wzrostu kosztów kredytów. Kłopotliwe jest nawet stwierdzenie, czy czekają nas zmiany w najbliższym czasie. Jedynym rozwiązaniem jest śledzenie na bieżąco komunikatów NBP i RPP oraz sytuacji ekonomicznej w naszym kraju.

Dodano: 02.02.2022

Czy ten artykuł był pomocny?


Ocena / gł.
Top